Wspieraj nas!

autorDominika Filipowicz

Legenda o samobójstwie – recenzja

David Vann, Legenda o samobójstwie, tłum. Dobromiła Jankowska, Wydawnictwo Pauza, Warszawa 2018.

Żałoba po samobójstwie pełna jest sprzecznych emocji. Ból po stracie miesza się z głębokim rozżaleniem, smutkiem, a niejednokrotnie nawet ze złością. Pojawiają się pytania: Czemu ta osoba popełniła samobójstwo? Czy nie wiedziała, że przecież pozostawi wszystkich swoich bliskich, którzy nigdy nie zapomną o jej śmierci? I chociaż domyślamy się, że samobójstwo mogło być wynikiem głębokiego kryzysu psychicznego, to poczucie porzucenia i pustki pozostaje. Samobójstwo bliskiej osoby jest czymś, co bardzo trudno zracjonalizować – szczególnie gdy żałoby doświadcza się w bardzo młodym wieku, jako dziecko.

David Vann w debiucie prozatorskim Legenda o samobójstwie mierzy się z traumą po samobójczej śmierci ojca, który odebrał sobie życie, kiedy autor miał zaledwie trzynaście lat. Książkę można czytać bez znajomości biografii pisarza, jednak wiedza o pewnych faktach z jego życiorysu znacząco wzbogaca lekturę. Autor swój debiut dedykuje ojcu, w wywiadach sam twierdzi, że pisanie Legendy o samobójstwie miało dla niego charakter autoterapeutyczny. Nie wstydzi się obnażać swoich przeżyć, ale robi to w ascetyczny sposób. Książka napisana jest prostym językiem, jak by stworzonym do opisania straty i przeszywającego bólu towarzyszącego żałobie. Vann pisze: „Stoję tutaj w wodzie, mówiłem do siebie, próbuję pozbyć się uczucia, że być może tragedie, które przez lata sobie wyobrażałem, rozwód i samobójstwo, którym pozwoliłem ukształtować moje życie, były czymś zupełnie innym, a przynajmniej nie tym, co sobie wyobrażałem. Ale wtedy co z tym, kim się stałem?”.

Legenda o samobójstwie to zbiór sześciu opowiadań połączonych postaciami głównych bohaterów – Roya oraz jego ojca Jima. Opis ich relacji to kalejdoskop fragmentów z życia ojca i syna, które pomimo pozornych związków fabularnych często tworzą niespójny obraz. W kilku pierwszych opowiadaniach autor przedstawia historię chłopca, który najpierw musi poradzić sobie z rozwodem rodziców, potem – z pogarszającym się stanem psychicznym ojca, ostatecznie zaś – z jego samobójstwem.

Trudno jednoznacznie wskazać motywy, jakimi kierują się osoby, popełniając samobójstwo – to niejednokrotnie sieć procesów, mniejszych i większych tragedii. Vann zdaje się to rozumieć, dlatego w swojej książce nie stara się wyabstrahować konkretnej przyczyny. Podejmuje raczej próbę prześledzenia wspólnej historii ojca i syna, widzianej oczami nastoletniego Roya, który dostrzega nasilający się kryzys emocjonalny ojca, ale nie jest w stanie jemu zapobiec. Każde zdanie przepełniają bezsilność, frustracja oraz ogromny żal narratora. Bohater nie potrafi wybaczyć ojcu – nie obwinia go jednak o samobójstwo, tylko o wszystko to, co było „przed”: rozwód, zdrady, brak kontaktu.

Kilka pierwszych opowiadań przybliża czytelnikom postać ojca Roya jako niewiernego męża, który zdradza nie tylko matkę swojego syna, ale również kolejną żonę, Rhodę. Dusi się w swoim gabinecie dentystycznym, dlatego go sprzedaje, a za otrzymane pieniądze kupuje łódź do profesjonalnego rybołówstwa, na której pływa wraz z bratem. Ostatecznie traci wszystkie oszczędności, zadłuża się i zostaje zupełnie sam. Nie jest w stanie poradzić sobie z codziennym życiem – zajmowanie się synem czy dbanie o żonę sprawiają, że czuje się przytłoczony, dlatego zaniedbuje rodzinę i wprowadza w życie swoje ekstremalne plany, które zwykle kończą się porażką. Jego pogarszający się stan psychiczny dostrzega całe otoczenie. „Wyczuwałem z pewnością, którą czasem miewają dzieci, że nie będzie już moim ojcem zbyt długo” – mówi narrator w Ichtiologii, opowiadaniu otwierającym tom. Po czym dodaje: „Wiedziałem, jak wszyscy, dokąd zmierza, ale nie wiedziałem dlaczego. I nie chciałem wiedzieć”. O samobójczej śmierci ojca dowiadujemy się już pod koniec pierwszej opowieści.

Ratowanie go przed upadkiem nie było czymś, co trzynastoletni Roy powinien wziąć na swoje barki. Dziecko nie może być zmuszone do brania odpowiedzialności za zachowanie rodzica ani obwiniać się za jego decyzje. Zadaniem ojca powinno być wspieranie swojego trzynastoletniego syna, nie odwrotnie.

Musiał myśleć, że już śpię – tak zakładałem – bo z tego, co wiem, nigdy nie pozwolił sobie na płacz w czyjejkolwiek obecności. Jednak którejś nocy się do mnie odezwał.

– Po prostu nie wiem – powiedział na głos. – Roy, śpisz?

– Nie.

– Boże, po prostu nie wiem.

To była nasza ostatnia rozmowa. Ja również nie wiedziałem, chciałem tylko skulić się w swoim śpiworze.

Bohater czuje, że dzieje się coś złego, ale nie ma narzędzi, żeby temu przeciwdziałać. Jest tylko dzieckiem. Pragnie spokoju, oczekuje wsparcia ze strony ojca. Nie może wiedzieć, że ta krótka wymiana zdań na granicy jawy i snu będzie jednocześnie ich ostatnią rozmową.

Jedną z wielu emocji w czasie żałoby po samobójczej śmierci bliskiej osoby jest poczucie winy. Wydaje się, że można było zrobić więcej, zobaczyć wcześniej, usłyszeć szybciej. To zaś miesza się z wrażeniem niesprawiedliwości. Jak mógł to zrobić? Jak mógł odebrać sobie życie? – takie pytania często pojawiają się w myślach tych, którzy zostali. Emocje, które żywi bohater książki, są bardzo skomplikowane, to mieszanka całkowicie sprzecznych uczuć. Royowi niejednokrotnie towarzyszy poczucie winy podszyte żalem i złością, wynikającymi z przytłaczającej odpowiedzialności za śmierć ojca. Tłumione współczucie wobec ojca dochodzi do głosu w momentach, w których autor opowiada o jego życiu z dozą szorstkiej czułości. W przedostatnim opowiadaniu – Ketchikan – bohater jedzie porozmawiać z jedną z kochanek ojca. „Uderzyło mnie, że […] mój ojciec najpierw mógł zobaczyć w niej kogoś w rodzaju przyjaciółki. Być może w mojej matce nigdy tego nie czuł. Być może był w pewnym sensie samotny. Moje współczucie dla ojca do tego momentu ograniczało się do traktowania go jako faceta, który wprawdzie sam cierpiał, ale wszystkim dookoła sprawił ból, którego można było uniknąć. […] Chciałem uciec od własnych myśli”.

Obwinianie się nie wróci życia bliskiej osoby, przeciwnie – będzie jedynie zatruwać życie tym, którzy zostali. Bardzo ważną częścią procesu wspierania osoby w kryzysie suicydalnym jest pamiętanie o swoich granicach i potrzebach. Nie można dać więcej niż to, co jesteśmy w stanie zaofiarować bez uszczerbku dla swoich sił psychicznych i fizycznych. Przyjęcie na siebie całego ciężaru rozpaczy drugiego człowieka bez posiadania odpowiednich mechanizmów obronnych jest wyczerpujące i może doprowadzić do załamania się osoby wspierającej.

I właśnie o tym jest najdłuższe opowiadanie – Wyspa Sukkwan, które przedstawia alternatywną wersję rzeczywistości. Kanwą fabularną opowieści staje się jeden z najdziwniejszych pomysłów ojca Roya – wyjazd do niewielkiej chaty znajdującej się na jednej z bezludnych wysp w południowo-wschodniej części Alaski. To tutaj przez rok ojciec i syn doskonalą umiejętności przetrwania w odizolowanym od cywilizacji środowisku: polują, tworzą konstrukcje umożliwiające wędzenie ryb czy ochronę drewna przed deszczem, dokonują wymaganych napraw domku. W zamierzeniu namacalne trudy przetrwania mają pomóc im w zacieśnianiu rodzinnych więzi. Szybko się jednak okazuje, że dla ojca Roya wyjazd stanowi próbę ucieczki od przytłaczających go problemów. Jim jest w złej kondycji psychicznej, „świeże powietrze i ciężka praca” nie są w stanie uleczyć go z myśli samobójczych. Oczywiście zmiana otoczenia oraz skupienie się na codziennych, prozaicznych czynnościach niekiedy mogą prowadzić do poprawy zdrowia psychicznego. Jednak w momencie głębokiego kryzysu potrzebne jest profesjonalne leczenie, a nie alienacja, tym bardziej na odludziu. Izolacja wpływa na Jima destrukcyjnie – zamiast szukać pomocy u profesjonalisty, zrzuca ciężar całego smutku i poczucia beznadziejności na swojego syna. Nie widzi w Royu dziecka – tylko kogoś, kto nie ma uczuć, na kim może odreagować swój ból i w ten sposób sobie ulżyć: „Roy nie chciał tutaj przyjeżdżać. Jim teraz to rozumiał. Roy przyjechał, żeby go ocalić, przyjechał, bo się bał, że jego ojciec się zabije. […] ale Jim tak naprawdę nie myślał wtedy o Royu i o tym, czego Roy by pragnął, nawet przez chwilę”. Historie, które opowiada synowi każdej nocy, zanim zasną, nie poprawiają sytuacji – opowiada mu ze szczegółami, jak zdradzał jego matkę czy spotykał się z prostytutkami za plecami swojej kolejnej żony. Niestety umysł Roya, wciąż dziecka, chłonie wszystko niczym gąbka, każda emocja ojca dotyka go głęboko.

Wyrażanie swoich emocji w momencie kryzysu jest niezwykle ważne: należy mówić o tym, co się czuje, o swoich przeżyciach, myślach. Trzeba jednak uważać, wobec kogo się je kieruje. Trzynastolatek nie jest w stanie podołać takiemu ciężarowi. Jednocześnie ojciec nie pozwala Royowi na okazywanie uczuć, dlatego chłopiec tłumi je i nie daje sobie prawa nawet do płaczu. Negatywne emocje, które nie znajdują ujścia, zaczynają uwierać.

Niestety, sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej – Jim podejmuje próbę samobójczą. Chociaż jego stan jest krytyczny, zabrania Royowi dzwonić po pomoc, pozostawiając go całkowicie samego z obowiązkiem opieki. Chłopiec jest przerażony, nie wie, co się dzieje. Próba samobójcza Jima wywiera na niego ogromny wpływ. Uświadamia sobie, jak krytyczny jest stan ojca oraz jak niewiele brakowało, by został w lesie zupełnie sam. Historia opowiadana jest w taki sposób, by czytelnicy, obserwujący pogarszający się stan Jima, wyczekiwali jego śmierci. Jednak to nie on popełnia samobójstwo, przeciwnie – próbę odebrania sobie życia podejmuje jego syn.

Niemalże przez całą opowieść narratora mamy wgląd w proces myślowy chłopca. Każdy moment, w którym ojciec naruszał granice syna, kiedy opowiadał mu o swoich zdradach i podważał zasadność jego emocji, odcisnął na chłopcu swoje piętno.

Opowiadanie nie kończy się na samobójstwie chłopca. Narrator opisuje dalsze losy ojca – to, jak radzi sobie ze śmiercią syna i próbuje przetrwać samotnie na odludziu, borykając się z wyrzutami sumienia. Dopiero z czasem zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że nie dostrzegał swojego syna, ignorował jego potrzeby emocjonalne. Esencją wspólnej podróży nie była chęć pogłębienia relacji z Royem. Przeciwnie – wyjazd miał służyć za tarczę odgradzającą od realnych problemów, a syn stanowił tylko kolejny element układanki ojca.

Legenda o samobójstwie Davida Vanna to trudna, ponura, ale ujmująca książka – w każdym słowie da się wyczuć ogrom przeżyć i dostrzec trud doświadczeń osoby w żałobie. Autor pisze o bólu i uczuciu krzywdy, które nierozerwalnie łączy z samobójstwem ojca, ale towarzyszy mu również głębokie współczucie wobec niego oraz poczucie winy. Dlatego lektura książki Vanna powinna także nasunąć ważny wniosek: zanim zaczniemy pomagać drugiej osobie, musimy pamiętać o swoich granicach, potrzebach i możliwościach. Ratując kogoś innego, nie można poświęcić samego siebie.

Korekta językowa tekstu: Anna Tyka

Zobacz więcej

Opuść stronę

Miejsce, gdzie pomoc uzyskają zarówno osoby w kryzysie samobójczym, jak i szukające wsparcia dla kogoś, kto przeżywa trudności psychiczne czy żałobę po samobójczej śmierci bliskiego.


Pamiętaj, że sięgnięcie po pomoc jest pierwszym krokiem do pokonania kryzysu.