Chcę komuś pomóc
Potrzebuję pomocy
Strefa wiedzy
autorMaciej Kaliciński
After life - rezenzja
After Life, reż. Ricky Gervais, Wielka Brytania 2019 – 2022.
Serial produkcji Netflixa, składający się z dwóch sezonów, po 6 odcinków każdy, opowiada o losach Tony’ego Johnsona – w głównej roli twórca całej serii Ricky Gervais – dziennikarza, pracującego w małej, prowincjonalnej gazecie na południu Anglii. Spokojne życie Tony’ego przerywa śmierć jego żony. Od tego momentu jego życie wywraca się do góry nogami.
Obserwujemy portret człowieka z praktycznie każdej perspektywy, również tej przed tragicznym wydarzeniem, ponieważ idea serialu zasadza się na mieszaniu trzech linii chronologicznych. Pierwszej, tej właściwej, aktualnej, w której towarzyszymy bohaterowi w trakcie tragicznych przeżyć. Drugiej, w retrospekcjach z życia przed śmiercią żony. Trzeciej, w opowieściach żony, która zostawiła mu komplet nagrań, tak by ten zawsze mógł liczyć na jej wsparcie. Cały koncept serialu zasadza się więc na przeżyciach głównego bohatera oraz drodze, którą pokonuje w trakcie powrotu do szczęśliwego życia.
By w pełni zrozumieć sedno serialu należy rozważyć przemianę profilu psychologicznego bohatera. Jest ona w pewien sposób problematyczna, ponieważ praktycznie niewidoczna na przestrzeni kolejnych odcinków, ba, nawet w kontraście pojedynczych wobec siebie. Wynika to połowicznie z kwestii konstrukcji serialu, który płynie bezwiednie, jakby czas stał w miejscu, bez wydarzeń, akcji, jako cisza prowincji małego miasta oraz odczuć wobec swojego życia głównego bohatera. W tej właśnie ciszy i nie-czasie ciężko wyszczególnić proces zmiany myśli Tony’ego. Na pewno po śmierci żony spotyka się on z dwiema myślami: chęcią samobójstwa oraz nienawiścią wobec świata, którego obwinia za to, że żona została mu „odebrana”. W przypadku drugiej - nigdy w pełni z niej nie zrezygnuje, ponieważ taką ma naturę - złośliwego, ciętego, pełnego ironicznego, swoistego brytyjskiego humoru. Jest to w pewien sposób konwencja autorska, która dodatkowo pokazuje, że nawet w obliczu tego, co otoczenie może odbierać jako niemiłe, przykre i odrzucające - nigdy nie zostanie sam. Niezależnie co Tony powie, jak kogoś obrazi, albo wyśmieje - nie zostanie zapomniany i odrzucony. To właśnie prowadzi nas do jego pierwszej myśli, a raczej tego z czym ono się spotyka, a spotyka się z odzewem całej społeczności miasteczka.
Już w pierwszym odcinku, słowami Matt’a – brata zmarłej żony – zostaje wypowiedziane to, czego każdy ma świadomość, nawet jeżeli tego nie wypowiada otwarcie: Tony was devasted, suicidal (z ang. Tony był zdruzgotany, miał myśli samobójcze). To słowo – suicidal – nieprzetłumaczalne dosłownie na język polski (samo w sobie znaczy samobójczy, jednak w kontekście człowieka potrzebuje już albo dodania czasownika, albo paru słów więcej) jest pewnym wezwaniem do wsparcia i pomocy dla każdego, kto je usłyszy.
Każdy pod jego wpływem, niezależnie jak obcy byłby mu Tony (przykład dopiero co przyjętej do pracy dziennikarki) zaczyna się o niego troszczyć, oferuje swoją obecność oraz rozmowę. Nawet kiedy Tony odrzuca otoczenie i się przed nim wzbrania, wszyscy są zaraz obok, wyczekując na zwrot z jego strony. Zachowanie skierowane wobec Tony’ego wygląda tak, jak gdyby hymnem Anglii była popularna piosenka You’ll never walk alone (z ang. nigdy nie będziesz szedł sam), bowiem dosłownie z każdej strony, niezależnie od grupy wiekowej, pozycji społecznej, czy stopnia zażyłości relacji – Tony otrzymuje wsparcie.
Nasza pierwsza konfrontacja z Tonym nadaje ton serialowi. Owdowiały mężczyzna każdego poranka ogląda wiadomości wideo swojej żony, która tuż przed śmiercią, w obawie przed jego samotnością i zdrowiem psychicznym nagrała specjalnie dla niego potężny materiał, w którym tłumaczy mu w jaki sposób ma wyglądać jego życie bez niej. Jest to najwyższy wyraz współczucia i altruizmu. Żona w ten sposób nie zostawia głównego bohatera samego z samym sobą. Tuż przed śmiercią pokazuje mu w jasny sposób, że ma świadomość, co będzie czuł bez niej i sama – pogodzona ze swoim losem – chce pomóc mu, by ten uniknął smutku, żalu i cierpienia. Ta namiastka rozmowy jest dla niego na samym początku jedynym „dialogiem” jaki podejmuje z ludzkim otoczeniem. Jednak to właśnie pod wpływem jej słów, zaczyna rozumieć i dostrzegać, jak wszyscy się o niego troszczą i jak wiele chcą mu dać, by ten – jak to zwykło się mówić – wyszedł na prostą. Żona – Lisa – zwiastuje więc jedynie wierzchołek tego, co można nazwać tworzącą się grupą wsparcia wokół Tony’ego, co w istocie jest najmocniejszym wydźwiękiem tego serialu.
Powszechnie wiadomo, że największym przyjacielem człowieka jest pies. I choć miłośnicy kotów mogą się poczuć w tej chwili dotknięci - tak, niestety dla nich, z podobnego założenia wychodzi Gervais. Brandy – ukochana suczka autora serialu – jest postacią kluczową również w samym serialu. Jest to piękna relacja, odzwierciedlająca najwyższe, bo niewypowiedziane, studium odpowiedzialności, pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem. Według badań biologów z Muzeum Historii Naturalnej przy Uniwersytecie w Pizie, psy nie tyle potrafią odczytywać ludzkie emocje, co zauważenie poprawy naszego stanu psychicznego przynosi im radość. Dbają o nas, pielęgnują nas, a z drugiej strony pozostają wobec nas w relacji poddaństwa. Brandy w serialu jest na tym samym poziomie empatii, co pozostali ludzie. Towarzyszy ona Tony’emu praktycznie cały czas. Tony pozostaje wokół jej nieustannej opieki, która objawia się w bezinteresownym byciu z nim. Być z kimś to rzecz niesamowicie prosta, nieskomplikowana, a jednak tak istotna w przeciwdziałaniu postaw samobójczych. Jest ona o tyle naturalna, że spotykana również u zwierząt, które w całkowicie bezpośredni sposób ujawniają potrzebę walki o swojego właściciela. Nawet w przypadku prób samobójczych. To właśnie świadomość posiadania Brandy – istnienia, które bezinteresownie chce być z Tonym, które jest zdane tylko na niego, które musi on nakarmić – odciąga go od popełnienia samobójstwa. Jest jego przyjacielem – kimś, kto wysłucha, przyjmie wszystko, ale przede wszystkim będzie obok.
Pozostaje jeszcze kwestia – nazwijmy to metaforycznie – staruszki na ławce. Ludzie, którzy przeżyli stratę są najlepszymi terapeutami. Taką terapeutkę otrzymuje również Tony, który na cmentarzu, podczas odwiedzania grobu swojej żony spotyka kogoś, kogo może nazwać terapeutą – jest to jego pierwszy ludzki przyjaciel. Możliwość konfrontacji bólu i współodczuwania jest dla niego istotna w pierwszych chwilach – z czasem przeradza się po prostu w możliwość rozmowy i szacunku wobec siebie nawzajem.
To w rozmowach z osobą, która znalazła się w analogicznej sytuacji odnajduje chyba najistotniejszą lekcję – wszyscy ludzie przeżyli, przeżywają lub będą przeżywać to samo, co on. Dlatego pod wpływem słów żony, by nie był on głuchy na słowa i troskę innych, Tony podejmuje dialog i buduje relację zaufania z człowiekiem najbliższym mu w całej okolicznej społeczności. Pewność w stosunku do współodczuwania podobnych emocji oraz przechodzenia analogicznych stanów, a przede wszystkim tej samej drogi – jak się okazuje z rozmowy – jest dla Tony’ego punktem zwrotnym w sposobie postrzegania świata. Przestaje być głuchy na innych ludzi, staje się wobec nich bardziej wyrozumiały, a przede wszystkim – zaczyna akceptować swoje położenie. Zaczyna zwracać uwagę, że to, co go spotkało jest w zasadzie tym samym, co mają inni ludzie, którzy wyciągają do niego pomocną dłoń. Jako dziennikarz-felietonista, mając codziennie kontakt z wieloma różnymi ludźmi – de facto poznając całą społeczność miejską – zaczyna rozumieć, że nie jest sam, że ma się do kogo zwrócić, że (co najważniejsze) ludzie pamiętają o nim.
Na osobny akapit zasługuje kwestia ojca Tony’ego. Jest to schorowany, starszy pan, doświadczony przez życie i mający już problemy z pamięcią. Mieszka w okolicznym domu spokojnej starości. Pomimo swojego wieku oraz stanu zdrowia – jest osobą szczęśliwą – na co wskazują chociażby relacje pielęgniarki, która się nim opiekuje, a z którą to Tony koniec końców nawiązuje prawie romantyczną relację – niezależnie od wszystkiego na pewno jawi się w jego oczach jako przyjaciółka. Sceny, w których Tony patrzy na niego, stara się z nim rozmawiać nie są początkowo najprostsze dla głównego bohatera. Zauważa on jednak w końcu szczęście swojego ojca. Zaczyna rozumieć, że chce go widzieć dopóki może, że nie chce go zostawiać samego, ponieważ został mu już tylko on sam. Relacja wzajemnego wsparcia poprzez, znowu powtórzę, obecność w życiu. Z oczywistych względów nie udało mi się zamieścić w tym tekście analizy każdego elementu, postaci, symboli czy relacji, które wskazywałyby jeszcze silniej na wydźwięk jego treści, ponieważ serial może posłużyć za punkt wyjścia dla wielu dróg odczytywania straty, reakcji oraz stanów krańcowych nim wywołanych. Stąd też pominąłem kwestie chociażby szwagra Tony’ego, bezdomnych, czy terapeuty. Są to istotne wątki, których mianownikiem wspólnym jest jednak budująca się wewnątrz Tony’ego myśl, że warto żyć.
Serial jest ciekawym zjawiskiem estetycznym, przede wszystkim na swoją długą, ciągnąca się, powolną formę. Gdyby pozbawić go napisów początkowych oraz końcowych, myślę, że nie zauważylibyśmy różnicy, czy odcinek powinien dobiec końca, ani czy kolejny powinien się zacząć. Jest problematyczny w odbiorze, głównie poprzez swoją brytyjskość. Jest to bardzo specyficzny typ ukazywania rzeczywistości, w której ironia i sarkazm budują podstawy relacji międzyludzkich, a to, co my w Polsce określilibyśmy nawet momentami chamstwem – jest traktowane jako zwyczajny sposób interakcji. Dlatego nie należy się dziwić, że serial momentami jest „ostry”, że są obecne w nim „soczyste” sformułowania, czy sceny. Brytyjski sposób postrzegania rzeczywistości charakteryzuje się dużym dystansem do wszelkich treści, nawet tematyki depresji, czy samobójstwa. Wystarczy chociażby wspomnieć grupę Monty Pythona, w których filmie ukrzyżowani śpiewają always look on the bright side of life – (z ang. zawsze patrz na jasną stronę życia). Nie zmienia to jednak faktu, że jest to serial, który uczy, że nie jesteśmy samotni i odosobnieni, który pokazuje, że warto żyć, a co istotniejsze – jak dostrzegać w tym życiu piękno i szczęście.