Wspieraj nas!

autorMaciej Kaleciński

Charlie – recenzja

Charlie (ang. The Perks of Being a Wallflower), reż. Stephen Chbosky, USA 2012, 103 min.

Młodemu człowiekowi obserwującemu, jak starzeją się filmy z okresu jego dojrzewania, towarzyszą rozmaite emocje. W końcu zderza się z czymś, co wydaje się tak odległe i nierzadko dotyka granic intymności, a w rzeczywistości wydarzyło się niemalże przed chwilą.

Połączenie sentymentu z abstrakcją. Nie jest to jeszcze mgliste wspomnienie, nadal czuć zapach tamtych dni, a mimo wszystko to moment, który ostatecznie zostawił za sobą. Podobne uczucia wywołuje we mnie film Charlie (ang. The Perks of Being a Wallflower). Określany jako jeden z najlepszych przedstawicieli nurtu coming-of-age (z ang. ‘wchodzenie w dorosłość, dojrzewanie, dorastanie’) obraz jest subtelną historią z wycinka życia młodego człowieka, widzianą oczami nastolatka i opowiadaną z tą bezceremonialną naiwnością i stylem „szczenięcych lat”. Tym mocniej dotyka mnie jego czułość, gdy popatrzę na niego z perspektywy suicydologicznej. Film Stephena Chbosky’ego, będący ekranizacją jego powieści, odpowiada bowiem wielu standardom, zarówno pod kątem profilaktycznym, jak i merytorycznym. Przedstawia rzeczywistość taką, jaka jest, i – co ważne – nie zostawia nas samych wobec niej. Oglądając film, możemy czerpać z niego dużo praktycznej wiedzy na temat zjawisk związanych z samobójstwem oraz – przede wszystkim – uzyskać odpowiedź na pytania dotyczące niektórych kwestii natury suicydalnej i sposobu reakcji w konkretnych sytuacjach, w tym zagrażających życiu.

Charlie opowiada historię licealisty (w tej roli Logan Lerman), który wkracza w wiek dojrzewania z ogromnym bagażem emocjonalnym. Jako obserwatorzy towarzyszymy nastolatkowi przez trzy lata życia w amerykańskiej high school, począwszy od najtrudniejszej dla wielu klasy, w której jest się pierwszoroczniakiem, czyli tzw. freshmanem, a skończywszy na ostatniej klasie, tuż przed decyzją o wyborze college’u. Warto zaznaczyć, że narracja owiana jest tajemnicą – mnóstwo w niej niedomówień, migawek, niepełnych retrospekcji, niektórych zaś faktów z życia Charliego zwyczajnie nie poznajemy. Intencją reżysera było być może, z jednej strony, zwrócenie uwagi widza na niedostępną dla innych sferę emocji każdego człowieka, z drugiej zaś nadanie subtelnego rysu całemu obrazowi. Charlie jest bowiem bohaterem dotkniętym wieloma traumami z przeszłości, które warunkują jego teraźniejszość. Traumatyczne przeżycia są związane z dwoma wydarzeniami: samobójczą śmiercią najbliższego i jedynego przyjaciela oraz wykorzystaniem seksualnym przez najbliższą Charliemu osobę – ciocię, jego opiekunkę z dzieciństwa, która zginęła tragicznie w wypadku samochodowym. Charlie wkracza więc w wiek dojrzewania, w świat nowych ludzi oraz wymagań nie tylko z plecakiem pełnym książek, ale również z wielkimi blokadami i trudnościami w zaufaniu wobec kogokolwiek. Jego życie może posłużyć nam za punkt wyjścia do zastanowienia się nad sytuacją wielu innych młodych osób z podobnymi doświadczeniami.

Problemy nastolatków są jednymi z najczęściej bagatelizowanych w przestrzeni publicznej, mimo że powinny spotykać się z cierpliwością, zrozumieniem, zainteresowaniem, które winny być kluczowe do tego, by młody człowiek mógł poczuć się dobrze sam ze sobą. Pamiętam, że sam będąc w podobnym wieku, w obliczu problemu, myślałem: „To nic takiego, nie będę zawracał głowy moim rodzicom taką błahostką”.

Otóż nie. Właśnie te błahostki są często najistotniejsze na danym etapie naszego życia. I niezależnie od skali, każda z nich powinna zostać potraktowana jako najpoważniejsza na świecie. W przeciwnym wypadku możemy spotkać się z pewnym efektem lawinowym idącym w drugą stronę. Dziecko, nastolatek, młoda osoba zwyczajnie przestanie dzielić się swoimi emocjami z otoczeniem i każde kolejne zmartwienie będzie marginalizować, nie zważając na swoje pogarszające się samopoczucie. A przecież zawsze znajdzie się ta jedna bliska osoba – rodzic, nauczyciel, przyjaciel albo ktoś inny, komu można zaufać. Warto również pamiętać, że nigdy nie wiadomo, czy za tragiczną historią nie ma jeszcze innej — tragiczniejszej. Charlie w filmie ukrywa przed wszystkimi fakt bycia molestowanym. Cała sprawa wychodzi na jaw dopiero w momencie próby samobójczej głównego bohatera. Życie Charliego ratuje zapobiegliwość jego siostry oraz sprawne działanie policji.

Na parę słów zasługuje sam tytuł filmu, a w zasadzie jego wariant angielski. Chbosky umiejętnie gra znaczeniem słów. Nie od dziś wiadomo, że każdy język jest na swój sposób wyjątkowy. W wielu naukach (jeśli nie we wszystkich) język odgrywa kluczową rolę, również w suicydologii. Z jednej strony odbijamy poprzez język to, kim naprawdę jesteśmy, można powiedzieć – demaskujemy się nim. Z drugiej strony język odbija nas, ponieważ jest często nieświadomy. Wiele wypowiadanych przez nas kwestii należy do przestrzeni, której – przynajmniej teoretycznie – nie kontrolujemy. Można powiedzieć, że mówimy coś bez zastanowienia, jak by raz na jakiś czas słowa samoistnie z nas „wypadały”. Dlatego tak ważne jest, by trenować się w języku. Musi być on naszym przyjacielem do tego stopnia, by nawet nieświadomie kogoś nie ranił, nie atakował. Charlie już w swoim oryginalnym tytule sygnalizuje pewną troskę językową o drugiego człowieka, a która jest tylko mocniej eksponowana wraz z kolejnymi minutami filmu. Jeśli pokusilibyśmy się o przetłumaczenie angielskiego tytułu filmu, mógłby on brzmieć tak: Zalety bycia podpieraczem ścian, czy nawet Zalety bycia outsiderem. Sam rzeczownik wallflower (dosł. kwiat ścienny) jest użyty tutaj w drugim znaczeniu — przenośnym i oznacza osobę, która podczas imprez nie uczestniczy aktywnie w zabawie, nie stara się asymilować z grupą. Z kolei pierwsze znaczenie słowa wallflower odnosi do kwiatów porastających ściany (w języku polskim rośliny te nazywamy pszonakami). Balansowanie na granicy tych dwóch znaczeń tworzy niesamowicie piękną metaforę stworzoną przez reżysera. To sygnał Chbosky’ego, że weźmie na tapet bohatera niedostrzegalnego, spychanego na margines. Co cieszy jeszcze bardziej, tę jego społecznie rozumianą wadę uczyni głównym fundamentem jego osobowości i zmieni w największą zaletę.

Bo właśnie w tym samotniku „podpierającym ściany” skrywa się esencja filmu. Osoby cichej, oczekującej, pozornie nieangażującej się. Tak naprawdę Charlie jest najbardziej zaangażowaną osobą dla całej grupy swoich przyjaciół. To też sygnał dla nas, widzów, byśmy nie bagatelizowali outsiderów. Postać Charliego udowadnia, że za taką maską społeczną kryją się prawdziwi, dobrzy ludzie.

Wróćmy jednak do treści samego filmu. Próba samobójcza głównego bohatera jest momentem przełomowym, będącym jednocześnie punktem odniesienia dla całego obrazu. To właśnie po nim uświadamiamy sobie, że najważniejszy jak zawsze jest człowiek, czyli w naszym przypadku sam Charlie. Przez cały film towarzyszymy mu jako cisi, niewidzialni obserwatorzy, dzięki czemu doskonale możemy zobaczyć, jak wiele wsparcia otrzymuje. Znajomość z Sam (Emma Watson) i Patrickiem (Ezra Miller) oraz więź, którą nawiązują, roztaczają nad Charliem swojego rodzaju parasol ochronny, bo wsparcie zaczyna się właśnie od małych gestów, które pozwalają drugiemu człowiekowi na zbudowanie strefy komfortu w przestrzeni, w której się porusza. Dlatego będąc osobą po stracie, która skrywa traumatyczne przeżycia, Charlie po raz pierwszy w życiu poczuje się potrzebny. Poczuje, że grupa tych ludzi to jego miejsce. Odtąd to oni będą dla niego motywacją do podejmowania kolejnych kroków.

Za puentę dla całego obrazu Stephena Chbosky’ego niech posłużą słowa wybrzmiewające w filmie: „W tym konkretnym momencie wiesz, że nie jesteś częścią smutnej historii. Jesteś żywy. I wstajesz, i widzisz światła na budynkach, i wszystko to, co sprawia, że zaczynasz się zastanawiać, i słuchasz tej piosenki, jadąc z ludźmi, których kochasz najbardziej na świecie. I w tym konkretnym momencie, przysięgam, jesteśmy nieskończeni”. Kiedy jesteśmy z najbliższymi, którzy darzą nas szacunkiem, zrozumieniem i zawsze są gotowi, by wyciągnąć pomocną dłoń, wszystko inne nie ma znaczenia – ci konkretni ludzie są całym naszym światem.

Korekta językowa tekstu: Anna Tyka

Zobacz więcej

Opuść stronę

Miejsce, gdzie pomoc uzyskają zarówno osoby w kryzysie samobójczym, jak i szukające wsparcia dla kogoś, kto przeżywa trudności psychiczne czy żałobę po samobójczej śmierci bliskiego.


Pamiętaj, że sięgnięcie po pomoc jest pierwszym krokiem do pokonania kryzysu.